poniedziałek, 18 grudnia 2017

#5 Herbaciane Święta: świąteczne książki, które pragnę dostać w swoje łapki i dywagacje o miłości...

Witajcie ponownie!
Dzisiaj postanowiłam znowu podzielić się z Wami moimi rozmyśleniami, ale żeby nie było znowu tak poważnie, to przeniesiemy się również w świat lekkiej i przyjemnej literatury świątecznej, którą najlepiej jest czytać w blasku kominka, będąc opatulonym ciepłym kocykiem, zaopatrzonym w zimowe skarpety i trzymając kubek gorącej... herbaty! Bo co innego mogłaby Wam proponować właścicielka Herbacianego Poddasza? A no właśnie, że mogłaby, mogłaby Wam zaproponować pyszną kawę, albo kakao... (Tak, to ten wyjątkowy moment, w którym pozwalam Wam pić coś innego przy książce niż herbata, więc dobrze Wam radzę korzystajcie!) Oczywiście, uważając przy tym, aby nie pochlapać książki, bo która książka chciałaby zostać pochlapana?

Świąteczna literatura...

Wszystkich Grinchów z góry przepraszam za tak dużą dawkę świątecznej atmosfery u mnie, ale co ja poradzę, że tak bardzo kocham Boże Narodzenie? I chociaż nie przepadam za mdłymi romansami, schematycznymi komediami i obyczajowym klimatem, to takie odmóżdżacze czasem lubię poczytać... W szczególności dzieje się tak w okresie świątecznym, w wakacje, albo w roku szkolnym, kiedy mój mózg woła o pomstę do nieba... No w każdym bądź razie wydaje mi się, że każdy z nas czasami lubi chwycić za coś lekkiego, aby nie zmęczyć się za bardzo!
Dlatego przygotowałam kilka świątecznych pozycji, które być może kogoś zaciekawią, a przyznam szczerze, że chętnie sama bym po nie sięgnęła! Gdybym tylko miała więcej czasu w Święta...
Może z nieba spadnie jakaś gwiazda( może niekoniecznie Betlejemska, ale wiecie...taka zwyczajna) i spełni moje marzenie?

1. "Opowieść wigilijna" Charlesa Dickensa


Myślę, że tej pozycji nikomu nie trzeba przedstawiać... No chyba, że jest się mną:) I tak jest to kolejny klasyk, którego nie miałam okazji przeczytać niestety, ale mimo wszystko historię znam, bo o niej raczej nie dało się i nie da, nie słyszeć. W tym roku mam nadzieję, że uda mi się za nią zabrać, a jeżeli nie to w nowym, w styczniu, wiecie... Takie moje postanowienie noworoczne:) Chociaż w zasadzie powinno się ją przeczytać w Wigilię, ale ciii... Czy możemy przemilczeć ten fakt?


Do tej pozycji zachęciła mnie Karolina z kanału Another Pony(klik). Powieść powstała na bazie rosyjskiej legendy o Śnieżynce i autorka odwołuje się w swoim utworze do jej różnych wersji. Nie wiem czy mamy tu do czynienia z retellingiem tej baśni, czy też była ona i wyłącznie inspiracją dla Pani Eowyn, ale nim sięgnę po "Dziecko Śniegu" z pewnością zainteresuję się najpierw oryginałem przywianym przez mroźne wiatry z Rosji...

Żródło:

3. "Oświadczyny" Tasminy Perry


Z kolei na tę książkę natknęłam się na kanale Mai(klik). Kiedy tylko usłyszałam o czym jest, od razu wiedziałam, że muszę kiedyś po nią chwycić! Tym bardziej po moich przeżyciach, ale o tym w dalszej części, czyli dywagacjach... No cóż mam po prostu nadzieję, że dzięki tej książce z powrotem uwierzę w piękną, prawdziwą miłość? Kto wie kiedy ktoś wyskoczy i krzyknie "Kocham Cię!"... Żartowałam... Takie rzeczy dzieją się w większości tylko w książkach i filmach, ale kto powiedział, że cuda się nie zdarzają? Widzicie tyle jest osób krytykujących osławione trójkąty miłosne, mówiących, że takie sytuacje nie mają miejsca w rzeczywistości... Muszę Was zasmucić, że niestety mają i jestem tego najlepszym przykładem... Oraz tego, że w życiu niekoniecznie zostaje się takim Peetą, czy Maxonem... Ale przecież życie lubi nas zaskakiwać i nigdy nie przewidzimy czym, prawda? Mam związaną z tym jedną anegdotkę, ale ją opowiem kiedy indziej...

Żródło:

4. "Świąteczne marzenie" Amandy Prowse, czyli kolejna książka złapana u Mai...


Co tu dużo mówić...Święta, Nowy Jork, romans, czyli coś, co tygryski lubią najbardziej! A tak już poważniej, to kolejna książka w świątecznym klimacie, która ma za zadanie omamić nas bajkową relacją kobiety z mężczyzną, ale która dziewczynka, powiedzcie mi, nie lubi bajek? Ja jestem ich zdecydowaną fanką! I to nie tylko tych w klasycznym wydaniu, ale również tych bardziej dla dorosłych, bo czemu by nie? Jak już mówiłam każdy czasem lubi poczytać coś lekkiego! I każda kobieta lubi odpłynąć w fantastyczny świat marzeń i księcia jak z bajki...

Żródło:


5."Światło" Jaya Ashera, czyli autora osławionych "13 powodów"


Szczerze mówiąc jeżeli miałabym sięgnąć po tę książkę, to najpierw przeczytałabym"13 powodów", które pomimo ogromnego szumu, wcale nie są wysokich lotów, ale nie będę się wymądrzać, bo nie miałam ochoty po nie sięgać i na razie tak zostanie... No chyba, że zapragnę w niedługim czasie sięgnąć po "Światło" właśnie. Jestem ciekawa, czy ta powieść wyszła Jay'owi lepiej i jak autor czuje się w klimatach świątecznych... Nie wiem dlaczego, ale ta książka budzi we mnie po prostu nadzwyczajną na świecie, ludzką ciekawość:) 

Żródło:

6."W śnieżną noc" Johna Greena, Maureen Johnson i Lauren Myracle


Tej powieści również jestem niezmiernie ciekawa... Z twórczością Greena miałam okazję się poznać natomiast twórczość pozostałych dwóch autorek jest dla mnie jedną, wielką niewiadomą. Co do utworów Johna nie jestem ich ogromną fanką, nie są to do końca moje klimaty, ale w sumie tak teraz myślę, że muszę sobie powieści Greena odświeżyć, bo czytałam je cztery lata temu, a od tego czasu mój gust literacki makabrycznie się zmienił... Liczę, że ten mały zbiór łączących się ze sobą opowiadań mnie zachwycie, jeżeli złapię go przed sylwestrem! 

Żódło:

7."Pudełko z marzeniami" Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogazińskiego


I tu pojawia się kolejna pozycja, która mnie szaleńczo fascynuje... Z polskimi autorami nie miałam jeszcze zbytnio do czynienia, pomijając lektury szkolne, których za wyjątkiem dramatów, nie wspominam za dobrze... Ale kto lubi lektury szkolne? One w końcu tak bardzo uprzykrzają życie, kiedy chce się czytać to, na co ma się ochotę i zamiast zachęcać, bardziej zniechęcają do czytania...
W powieści tego polskiego duetu panuje tak ogromny, zwariowany misz masz, że to wystarczy, abym z zapałem złapała ją w księgarni i rozpoczęła czytanie! Bo kto inny, jak nie Prim, lubi wariactwo do potęgi n-tej? I to jeszcze w świątecznym klimacie...

Źródło:


8."Aleja Siódmego Anioła" Renata Kosin


Jak już weszliśmy w temat polskich autorów, to w nim zostańmy... Ta pozycja przykuła moją uwagę opisem, który mnie, jako fankę aniołów, zaciekawił... Chociaż przyznam, że w "Darach Anioła" zatrzymałam się na drugiej części... Nie dlatego, że mi się nie podobało, ale wypadły mi inne rzeczy do czytania, najprawdopodobniej lektury i wyrwałam się z tego uniwersum, ale z pewnością do niego wrócę!
Do tego w powieści Pani Kosin mamy tajemnicę, list z przeszłości i jakiś mały element fantasy? A i zapomniałabym o przepięknym motywie marzeń...
Liczę na magiczną, wzruszającą historię i zimowy klimat! A w dodatku ma śliczną okładkę! Czyli coś dla Okładkowych Srok!


Źródło:

9."Dwanaście niedokończonych snów" Nataszy Sochy


To już ostatnia pozycja, o której Wam dzisiaj wspomnę i tym samym znów książka Polki, bo czemu by nie? W końcu trzeba wspierać naszych rodzimych twórców... Co z tego, że patriotyzm nie bardzo mi w duszy gra... A wręcz czasem jego nadmiar w naszym społeczeństwie mnie denerwuje? Myślę, że to temat nie na teraz, ale kto wie, może kiedyś podzielę się się dłuższymi rozmyśleniami na ten temat? Może tak, a może nie... To się okaże, a na razie wróćmy do Panny Nataszy.
Dlaczego chciałabym przeczytać "Dwanaście niedokończonych snów"? Ano dlatego, że uwielbiam motyw marzeń sennych! Do tego okraszony Świętami Bożego Narodzenia! Sny są dla mnie od zawsze wielką zagadką i ciekawi mnie ich geneza. Nie wiem, czy są figlarnymi wytworami naszego umysłu, pokazują nasze marzenia i lęki, czy też są wskazówkami i przepowiedniami? I czy w ogóle mają jakiś sens w naszym egzystowaniu? Może w przyszłości będzie mi dane się tego dowiedzieć?

Źródło:

 Dywagacje o miłości...

Moje mniemanie o tym uczuciu/reakcji chemicznej/odruchu biologicznym bardzo zmieniło się na przestrzeni lat, co wcale nie jest zadziwiające...


Ale no właśnie, czym właściwie jest miłość?
To pytanie zadawałam sobie kiedyś bardzo często, ale teraz jestem przekonana, że doskonale wiem co to jest. Chociaż za parę lat pewnie będę się śmiać z moich aktualnych wniosków... Miłość mogłabym określić naprawdę niezliczoną ilością określeń, ale z pewnością nie użyłabym tych trzech u góry (uczucie, reakcja chemiczna, odruch biologiczny). To prawda, że miłość jest w pewnym sensie z nimi powiązana, ale uważam, że jest to stan o wiele głębszy i nie tyle wynikający z naszych instynktów, co z naszego umysłu, duszy, dojrzałości. Człowiek zakochuje się w kimś na prawdę, gdy dojrzeje. 

Zapytacie mnie co o tym może wiedzieć kilkunastoletnia dziewczyna? 

A no właśnie może i chociaż nie jestem znawcą tej dziedziny i nie mam wiedzy naukowej, czy psychologicznej na ten temat, to jednak mogę bazować na moich własnych przeżyciach i wnioskach, jakie z nich wyciągnęłam. Nie będę tutaj opowiadać mojej historii, bo to nazbyt prywatna strefa mojego życia i chcę ją zachować dla siebie. Wiem tylko, że jak z początku nie mogłam się pogodzić z zaistniałą sytuacją w moim związku, tak teraz widzę, że było to potrzebne i dużo zawdzięczam tamtym chwilom... Być może gdyby nie one nie zaczęłabym wierzyć w siebie i nie odkryłabym jak to jest prawdziwie kogoś kochać. Wiele osób równoważy miłość z zauroczeniem, przelotnym romansem, czy podobaniem się płci przeciwnej z wzajemnością... Jest to jednak karykaturalny błąd, który popełnia wiele osób, szczególnie w wieku nastoletnim, a szybkie rozpoznanie swojego stanu może pozbawić wiele osób przykrych doświadczeń. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie jest to proste, ale nie traćmy nadziei, bo każde z nich może przerodzić się w prawdziwą miłość. 

To czym moim zdaniem jest prawdziwa miłość?  

Zakochać się prawdziwie może tylko człowiek, który jest dojrzały, jak już wcześniej wspomniałam, który ma otwarte oczy na drugiego człowieka, a przede wszystkim jest otwarty na jego duszę. Bo miłość to nie jest upodobanie sobie czyjegoś wyglądu, ani nawet charakteru, prawdziwe kochanie kogoś jest czymś o wiele głębszym i silniejszym, co nawet trudno ubrać mi w słowa... To uwielbianie kogoś bezinteresownie, rozumienie bez słów, twoja kopia zamknięta w drugiej osobie, to zaufanie i bezgraniczna przyjaźń, powiązanie i poczucie, że odnalazło się utraconą część siebie, ten jeden, jedyny brakujący element układanki... To akceptacja wszystkich wad, przebaczanie bez zastanowienia, podsumowując bezgraniczna więź z duszą drugiej osoby, a nie wygląd i kilka nie mających znaczenia, pustych słów "Kocham Cię"...

Anegdotka...

Jeszcze w te wakacje moja kuzynka powiedziała mi, że "Zakochać się można tylko raz", na co głośno parsknęłam i wybuchnęłam śmiechem, teraz jednak dostrzegłam sens w jej słowach.  Zauroczyć się, podobać się ze wzajemnością, przelotnie "kochać" kogoś,  możemy wiele razy, ale prawdziwą miłość, przypisaną osobę, która na nas czeka mamy tylko jedną...
Po jej utracie przeżywamy coś bardzo głębokiego, porównywalnego do żałoby, wyrwania cząstki nas i trwamy w oczekiwaniu na jej powrót... 
Bo wiemy, że to własnie TA osoba i nie jesteśmy w stanie wejść w kolejny związek...

A co ja porabiam w tym sfiksowanym świecie?

Moja historia miłosna nie skończyła się kolorowo, ale noszę w sobie nadzieję i dumę, że to, co czuję jest PRAWDZIWE, bo moim życiowym powołaniem jest głoszenie prawdy i tylko ją chcę przekazywać innym. Czuję, że Bóg podarował mi TĘ osobę w darze, abym mogła przeżyć to, co przeżyłam i dojrzeć, by zrozumieć MIŁOŚĆ. I cokolwiek podaruje mi w przyszłości los, wierzę, że będzie to sprawiedliwe i słuszne i że moje drogi skrzyżują się jeszcze kiedyś z tą osobą...


Tym poważnym tonem się z Wami żegnam i obiecuję, że juto żadnych dywagacji nie będzie...
Uważam, że święta są czasem przemyśleń i zadumy, dlatego takie dywagacje może się jeszcze pojawią...
Do zobaczenia jutro!
Buziaki, dobranoc!
Ola:3

P.S. Koniecznie skomentujcie i dajcie znać, czy któraś z pozycji Was zaciekawiła, co myślicie o moich rozważaniach i czy chcecie więcej takich DYWAGACJI :D

2 komentarze:

  1. Też mnie kiedyś rozbrajały słowa, że tylko raz można się zakochać. Wiem, że nie lubię "La La Landu", ale tam podano świetny przykład - mimo tego, że Mia wyszła za mąż za innego mężczyznę, to nadal pamiętała minę i uśmiech Sebastiana, lecz czy on był jej prawdziwą miłością...? Właśnie przez to tego filmu nie rozumiem, lecz w Hollywood wszystko może się zdarzyć.
    "Opowieść wigilijną" czytałam i oglądałam, właśnie ją omawiamy w szkole. Czy jakieś wybitne to jest dzieło? Nie, ale bardzo życiowe. O tej drugiej książce autora "13 powodów" słyszałam, lecz jak na razie to nos w książkę "Kolekcja nietypowych zdarzeń" by Najlepszy Aktor Na Świecie, czyli Tom Hanks :) Napisałam niedawno posta, w której mniejszą bądź większą rolę odegrała ta książka :)
    Też uważam, że trudno znaleźć tę prawdziwą miłość. Po prostu się śmieję na całego, gdy słyszę gimnazjalistki w wieku ok. 16 lat, które wieszają się chłopakach o rok starszych i mówią, że znalazły miłość swojego życia. Niech sobie tak myślą, powodzenia. Moją miłość odnajduję w bohaterach filmowych, lecz kiedyś pewnie wpadnę na ulicy na zdobywcę Oscara 2011 i przeproszę za nieuwagę...
    A czy... a czy kolejny post może być jednocześnie o pannie Lawrence i o świętach, lecz jeszcze nie o "Igrzyskach..."? Było by mi bardzo miło :)
    Życzę Ci wspaniałego tygodnia, radosnych i szczęśliwych świąt i MNÓSTWA prezentów pod choinką! :D Uwielbiam Cię czytać ♥
    Pozdrawiam i... po prostu zapraszam do mnie :)
    Emma <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Olu, bardzo ciekawy tekst. Wiem że komentuje z dużym opóźnieniem, ale mam do ciebie kilka pytań i mam nadzieje że uda ci się na nie odpowiedzieć :)
    Na wstępie chciała bym się spytać jak definiujesz "dojrzałość", kiedy będę wiedzieć, że to już moment w którym ta miłość może być prawdziwa?
    Inna sprawą jest też czy jeśli zakładamy, że prawdziwa miłość jest tylko raz to znaczy, że mogę swojej nigdy nie spotkać?
    Mówisz że prawdziwa miłość to "akceptacja wszystkich wad, przebaczanie bez zastanowienia", a jeśli wadą mojej drugiej połówki jest skłonność do przemocy, to mimo wszystko mam zostać i przebaczyć?
    Albo czy gdy zakocham się bez wzajemności w kimś kto traktuje mnie tylko jako przyjaciela to znaczy, że Bóg tak chciał?
    Bardzo bym prosiła cię o odpowiedz, może dzięki tobie uda mi się odkryć czy mój dotychczasowy związek był tą prawdziwą miłością i już nic więcej mnie nie czeka.
    Całuje Cyzia ;*

    OdpowiedzUsuń

Zostaw komentarz! Daje niezłego kopa do dalszej pracy i zapewniam cię, że zostanie on odwzajemniony i doceniony!

#7 "Flamingi gryzą jak musztarda", czyli konkurs u Emmy Profond

Witam Was moi drodzy po dłuższej przerwie, nad czym bardzo ubolewam, albowiem pisanie tutaj sprawia mi ogromną przyjemność i bardzo żałuję, ...